PIERWSZE LESZCZOWANIE !!!

PIERWSZE LESZCZOWANIE !!!

Wstyd się przyznać, ale mój tegoroczny bilans sandaczowy to tragedia. Mógłbym podać wiele przyczyn słabego żerowania sandacza, jednak myślę że słowo "powódź" wyjaśnia wszystko. Do Regalicy wpłynęło wszystko co zabrała woda przepływając przez całą Polskę i trudno się dziwić rybą że wywędrowała w nieznane. Dobrze że nie potwierdziły się moje czarne wizję o masowym wyginięciu ryb, a to znaczy że ryby są mądrzejsze niż przypuszczałem. Niemal codziennie bacznie śledziłem czy nie pojawiają się jakieś śnięte ławicę i obserwowałem poczynania wędkarzy, próbujących coś wyjąć z wody. Marnie to wyglądało bo poza maluchami nić się w wodzie nie spławiało.


    Do dzisiaj...
 

Rano przed godziną piątą byłem już nad Cegielinką. Oczywiście ze swoim ulubionym spinningiem i pękatym pudełkiem różnokolorowych gumek. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to to że moja woda tętni ponownie życiem. Bolenie i szczupaki chlapały ostro wodę za drobnicą, pławiły się nawet niemałe leszcze. Widok zapierał dech. Wróciło do Cegielinki takie życie jakie kocham. Wydawało mi się że nawet młode, niczego nie świadome jeszcze kaczuszki, miały jakieś weselsze miny. Nad wodą kilka osób, w tym czterech spinningistów tak jak ja poszukujące bliskiego kontaktu z sandaczem. Na mój widok rozłożyli bezradnie ręce i nic już nie musieli mówić. Sandacza niestety nie było, zresztą po trzech godzinach bezowocnego czesania wody, sam postanowiłem zrezygnować. Zrezygnować oczywiście z uganiania się za mętnookim. Obserwując zmagania łowiących z gruntu, w jednej chwili postanowiłem że właśnie przyszedł czas wymienić wędki i zacząć sezon leszczowy. Nie było to trudne, ponieważ kontem oka widziałem trzy, a może cztery wyjęte z wody, niczego sobie leszcze. 
 

Ponieważ i tak musiałem jechać do domu podać mamie śniadanko, to plan był już prosty. Zajęło mi wszystko razem z wymianą wędek dobrą godzinę. Zostało mi jeszcze trochę zanęty leszczowej z jesieni a po 9 tej sklep wędkarski był już otwarty, więc mogłem kupić robaki i o 9,30 byłem z powrotem nad wodą. 
 

Dziwacznie się człowiek czuje jak po takiej długiej przerwie przesiada się ze spinningu na gruntówki. Jednak tego się nie zapomina i bez niespodzianek zestawy wylądowały w wodzie. Nie musiałem długo czekać na pierwsze branie. Na dzień dobry pokazały się przedszkolaki, ale zawsze coś. Obyło się bez całowania, ponieważ krążą pogłoski że ryby po powodzi chorują na jakieś paskudztwo, jednak gdyby nawet były zdrowe to i tak wróciły by do mamy. Kukurydza, białe z kukurydzą i same maluchy. Założyłem dwie czerwone czwórki i po kilku minutach przywaliło. Pierwszy w tym roku leszcz, którego można nazwać rybą. Nie żaden wielkolud, ale zawsze, nawet musiałem umoczyć podbierak.
 



W międzyczasie kolejne maluchy, do momentu aż patrol Policji wodnej nie wylądował na brzegu, w celu rutynowej kontroli. Jakoś wszyscy okazali się uczciwie, a ja jako ostatni w kolejce kontrolowany, podczas przeglądania karty mam kolejne branie. Pewnie ze strachu przed Panami w mundurach wziął kolejny całkiem ładny leszcz. Kibicujący Policjanci nawet nie popukali się w głowę kiedy po fotce ryba wróciła do wody, wystarczy że wielu wędkarzy na taki widok to robi. 
 

 

Za to wdali się w ciekawą rozmowę o nowych przepisach i ich bezradności w stosunku do nieuczciwych kłusoli. Już na samym początku kiedy poprosili o zezwolenie, tradycyjnie podałem im wszystko co wędkarze posiadać powinien. Zdziwiło mnie trochę że poprosili o samą kartę wędkarską i nawet nie pytali czy mam wykupione znaczki. Wyjaśnienie było dalece dla mnie nie zrozumiałe. Okazało się bowiem że Policja dostała nowe rozporządzenie, w myśl którego mogą kontrolować tylko karty wędkarskie. To samo ponoć dotyczy Straży Miejskiej. Nie wolno, lub nie muszą kontrolować czy wędkarz wykupił znaczki. Ponoć tylko Straż Rybacka tym się interesuje.

 

Porobiło się jeżeli taka jest prawda, nawet mi przez moment przemknęło przez myśl że nasz związek jest już tak bogaty, że nie będziemy musieli płacić. Jak znam życie to bardziej liczę na podwyżki niż na nowe (oby mądre) przepis, czy jakieś nie opłacanie składek.
 


 

Nie ważne kto i co będzie kontrolował wśród uczciwych wędkarzy, oni pilnują się sami. Problem to ci dla których uczciwość jest śmieszna, wody niczyje a ryby? No cóż będą je szarpać, łowić siatami aż ich braknie.
 

Oby nie, bo przecież większość z nas chce tylko gonić króliczka...
 

Bardzo wcześnie w tym roku rozpocząłem sezon leszczowy. Zawsze robię to na przełomie sierpnia i września, jednak to one, sandacze są winne, nie chcą się bawić ! Cóż poczekam do jesieni i mam nadzieje że październik i listopad mi to wynagrodzą z nawiązką. Pierwsze gruntowanie mam już za sobą i powiem że jest o.k. Wróżby były nieciekawe i mogło być o wiele gorzej.

         

     

                  jurcys (Jurek Borus)
 

Wyszukiwanie

Kontakty

Jurek Borus

           

nazwa która pojawi się w chmurce po najechaniu myszką
www.wedkarstwotv.pl
tekst alternatywny


       

nazwa która pojawi się w chmurce po najechaniu myszką
nazwa która pojawi się w chmurce po najechaniu myszką
nazwa która pojawi się w chmurce po najechaniu myszką