WIOSENNE PŁOCIE

Jeszcze miesiąc do ulubionego polowania na drapieżniki, jednak siedzenie w domu bez wypadów nad wodę staje się męczące. Dobrze że mieszkam blisko zalewu i czasami jak barbarzyńcy (rybacy) niezbyt szczelnie ustawią na zalewie siatki to niektórym dorodnym płocią udaje się pokonać labirynt i wpływają do Regalicy. Co roku trudniej im się przebić przez gąszcz, coraz drobniejszych sieci, jednak jeszcze na razie jak co roku można trafić na ławicę chętnie współpracujących grubasków.

Delikatny zestaw przy kontakcie z taką zalewową płotką też potrafi przynieść odrobinę emocji i jakoś wypełnić długie oczekiwanie na szczupłego czy sandacza. W tym roku jakoś nie szczególnie są spragnione świeżego mięska i na białe robaczki patrzą niechętnie i jeżeli już to degustują te mniejsze. Natomiast niezawodna kukurydza smakuje im jak zawsze i czasami połakomi się naprawdę spora zawodniczka.

Szkoda co prawda że nie wszystkim udaje się wrócić do wody i stają się produktem w łańcuchu żywieniowym wędkarzy, ale taka ich dola. Coraz częściej jednak zdarza się spotykać prawdziwych hobbystów, którym samo łowienie dla sportu wystarczy. Choć czasami zabierają również rybkę na patelnie, ale nie są to te, które z racji swojej wielkości zasługują na szacunek. Myślę że dochodzimy powoli do pewnej prawidłowości i łowimy w myśl zasady "nie dobija się starych koni"

Uważam że ryba która podczas wielu lat wykazywała się sprytem i unikała stania się pokarmem, powinna dokonać żywota w wodzie. Coraz więcej ludzi docenia piękne okazy i stwarza im tą szansę.

To nic nie kosztuje, ale ile może o nas powiedzieć...