ROBIMY KULKI

ROBIMY KULKI

 

Kulki proteinowe dostępne są w każdym sklepie wędkarskim a ich cena wcale nie jest wysoka. Dlaczego więc wielu wytrawnych karpiarzy trudzi się robiąc je samemu? Dlatego gdyż kulki ze sklepu, z masowej produkcji zawsze będą gorsze od tych które sami dopieścimy w naszej kuchni.

 

 

 






Każdy karpiarz dobrze wie, że karpia można złowić na wszystko. Ryby te biorą między innymi na rosówki, chleb, ziemniaki, przepiórcze jajka, kukurydzę, groch, białe i czerwone robaki a nawet na spinning. Skąd więc wzięła się tak ogromna popularność kulek proteinowych? Stało się tak z czterech powodów. Po pierwsze kulki idealnie nadają się do metody włosowej, zawieszone na włosie stały się wędkarskim hitem lat 80 i 90 ubiegłego stulecia, pozostając tym hitem po dziś dzień. Po drugie łatwo można je wstrzelić w łowisko za pomocą procy, kobry, czy rakiety, dostarczone na daleką odległość niemal punktowo przynosiły i przynoszą sukcesy wielu karpiarzom. Po trzecie są przynętą bardzo selektywną i łowi się za ich pomocą głównie duże karpie, amury, leszcze i sumy, położone na dnie leżą tam długo niemal nietknięte przez małe rybki, czekając na okaz, którym zainteresowany jest wędkarz. Po czwarte ich różnorodność smakowo zapachowa nie zna granic, robione są w wielu smakach zapachach i kolorach, co daje możliwość eksperymentowania na łowisku. Jest też po piąte, są czyste w użyciu co ma dla niektórych duże znaczenie .
 

 

 

W tym artykule przedstawiam domową produkcję kulek proteinowych, opisując krok po kroku każdy etap tej produkcji i zdradzając kilka swoich tajemnic.
 

 

 

Zacznijmy oczywiście od początku, czyli od przepisu na kulki proteinowe. Ja jednak nie podam żadnego przepisu. W internecie i prasie wędkarskiej jest ich bardzo dużo, nie ma sensu podawanie kolejnego i nie o przepisach, a o produkcji kulek traktuje ten artykuł. Kulki proteinowe które zobaczycie na poniższych zdjęciach zostały zrobione głównie z produktów pokazanych na zdjęciu pierwszym.








 

Aby zrobić kulki proteinowe musimy w odpowiedniej kolejności połączyć ze sobą wiele produktów i poddać je wielu procesom, w tym gotowaniu suszeniu i przechowywaniu. Na początek połączmy ze sobą suche składniki naszego miksu wsypując je do dużego naczynia i mieszając na sucho bardzo dokładnie. Można to zrobić na stolnicy jednak korzystając z naczynia o wysokich ściankach nie narobimy tyle kurzu. Ważna uwaga wszystkie naczynia i narzędzia stosowane do produkcji kulek proteinowych muszą być naczyniami spożywczymi. Nie wykorzystujemy do produkcji kulek naczyń, które wcześniej były stosowane do innych celów. Błędem jest wykorzystywanie misek, w których wcześniej była woda z detergentem na przykład do mycia podłóg. Karp ma dobry węch i jeśli taki detergent został na ściankach tego naczynia, to jego zapach przeniknie do kulek proteinowych. My tego nie wyczujemy ale karp takie kulki ominie szerokim łukiem. Najlepiej jeśli do produkcji kulek kupimy sobie kilka zupełnie niezaangażowanych w prace gospodarstwa domowego naczyń.



W osobnym naczyniu łączymy ze sobą składniki płynne. Wlewamy je do rozbitych jajek przed ich roztrzepaniem.

 

 

 

 





Po dokładnym osobnym wymieszaniu suchych i płynnych składników, łączymy je ze sobą wsypując powoli suchy miks do jajek i mieszając. Nie ma innego wyjścia musimy użyć do tego naszych rąk zagniatając ciasto. Suchy miks wsypujemy do momentu gdy ciasto przestanie się nam kleić do rąk. To już jest ten moment, w którym zrobiliśmy gotowe do rolowania ciasto na kulki proteinowe. Jeśli zostało nam jakaś ilość suchego miksu, to możemy go zostawić do następnego razu przechowując w dobrze zamkniętym szczelnym naczyniu lub po prostu w torebce foliowej. Błędem natomiast będzie dodawanie go na siłę do powstałego już ciasta, które nadaje się do rolowania, gdyż będziemy mieli ciasto za suche i pękające przy robieniu wałków.

 

 

 

 

 

 

 

 

Ciasto, które zagnietliśmy teraz musi „dojrzeć” wkładamy je do foliowego woreczka i umieszczamy w lodówce na co najmniej pół godziny. W tym czasie możemy posprzątać naszą kuchnię i przygotować pływającą piankę, która posłuży nam do robienia kulek pływających i neutralnych. Jest wiele sposobów na zrobienie pływających kulek, jednym z nich jest pieczenie ich w piekarniku czy mikrofalówce. Ja od lat stosuje jednak wkładaną do środka piankę. Polecam ten sposób wszystkim. Dzięki piance można zrobić kulki pływające nawet o dużej wyporności, które będą się unosiły w toni wodnej nad mułem, lub też takie, które będą udawały „bezpieczne” kulki zanętowe lekko ruszając się wraz z ruchem wody po dnie. Aby wyprodukować neutralną kulkę, która obciążona haczykiem będzie zachowywać się na dnie tak jakby nie była do niczego przymocowana, trzeba dużo wprawy i obserwacji. Sprawdzajmy przy brzegu jak zachowują się nasze kulki i eksperymentujmy z ilością dodanej pianki. W razie gdybyśmy dodali jej za dużo, zawsze możemy dociążyć nasz zestaw końcowy śruciną ołowianą.

 

 

 




Mając gotowe już ciasto rolujemy kulki proteinowe. Czy ktoś wykorzysta do tego roler, czy też sam ręcznie je zroluje, to już nie ma znaczenia. Powiem tylko, że rolując kulki ręcznie tracę mniej więcej tyle samo czasu jakbym robił to rolerem. To już kwestia wprawy i wyboru.

 

 

 

 

 

 

 

Następny etap produkcji kulek jest niezwykle ważny. Poddajemy nasze kulki obróbce termicznej poprzez gotowanie. Przy czym ja zawsze zostawiam jedną trzecią kulek nie gotując ich, a tylko susząc. Są to kulki, które mają podobne właściwości do peletu. Po kilku godzinach przebywania w wodzie zaczynają się rozpuszczać mocno smużąc. To właśnie nimi pierwszymi zanęcam łowisko. Natomiast te, które są przeznaczone do gotowania lądują w garnku z wrzącą wodą. Jednak nad ich gotowaniem musimy mieć kontrole. Powinny się one gotować maksymalnie od półtora do dwóch minut po wypłynięciu. Przy czym najpierw do wody wrzucamy kulki zanętowe, a dopiero na samym końcu wydzielone przynętowe, czyli między innymi nasze pływaki. Taką kolejność zachowujemy ponieważ gotująca woda wypłukuje z naszych kulek cześć ich składników w tym barwnik i miód. Gotowane na samym końcu kulki przynętowe będą się gotowały już nie w czystej wodzie, a w roztworze w skład którego będą wchodzić wypłukane składniki kulek zanętowych. W ten sposób nasze kulki haczykowe stracą mniej cennych składników. Tu ważna rzecz do gotowania kulek dobrze jest użyć wody pochodzącej z łowiska, na które się wybieramy lub wody mineralnej. Nie polecam chlorowanej kranówy Przy gotowaniu pływaków możemy mieć problem z ustaleniem długości czasu jaki mają one przebywać we wrzątku. Problem ten można rozwiązać mierząc czas jaki mija od wrzucenia tonących kulek, do ich wypłynięcia. Dodajemy do tego czasu półtora minuty i mamy już dokładny czas gotowania pływaków.





 

 

Ugotowane kulki odparowujemy i zostawiamy na kilkanaście godzin do wyschnięcia na suchej ścierce. Potem w celu ich przechowania wkładamy je do szczelnych pojemników i zamrażamy. Możemy w trakcie produkcji kulek dodać do nich konserwant co spowoduje, iż nie będziemy ich musieli mrozić, ja jednak tego nie robię. Najczęściej też unikam mrożenia kulek robiąc je tuż przed planowaną karpiową zasiadką.








 

Tak wygląda przekrojona pływająca kulka proteinowa. Jej zaletą jest to iż swojej wyporności nie straci ona właściwie nigdy w przeciwieństwie do tych, które są wypiekane w piekarniku czy mikrofalówce.





 

 

Tym, których namówiłem do wyrobu własnych kulek proteinowych życzę tyle samo radości ze złowionego za ich pomocą karpia, co ja miałem wyholowując na własnej produkcji kulki proteinowe, tego pięknego ośmiokilogramowego prawie golca.



 

 

                                     Marek Malman   marfish.pl/

                          

Wyszukiwanie

Kontakty

Jurek Borus

           

nazwa która pojawi się w chmurce po najechaniu myszką
www.wedkarstwotv.pl
tekst alternatywny


       

nazwa która pojawi się w chmurce po najechaniu myszką
nazwa która pojawi się w chmurce po najechaniu myszką
nazwa która pojawi się w chmurce po najechaniu myszką