ZIMOWE PSTRĄGI

ZIMOWE PSTRĄGI

                ZIMOWE PSTRĄGI.
 

Zazwyczaj sezon pstrągowy zaczynam w marcu lub później i daję spokój zimowym pstrągom. Niestety w tym roku zima przeszła samą siebie i de facto nadal łowimy „zimowe pstrągi”. Słowo łowimy też trochę na wyrost bo brań niewiele i delikatne ale niektórzy szczęśliwcy mogą pochwalić się jakąś wyholowaną rybą. Pstrągi po zimie są wychudzone i niemrawe ale coś jeść muszą, dlatego są nadal do złowienia. Poniżej opowiem o swoim sposobie na pstrąga potokowego w najmniej sprzyjającej do połowu porze roku.

 

I. GDZIE ICH SZUKAĆ?

 

Zimowych pstrągów szukam podobnie jak trociowych keltów - w spokojnej wodzie. Odpadają bystrza czy wlewy z szybkim nurtem. Słabe po zimie pstrągi zajmują miejsca ze spokojną wodą ale w pobliżu spływającego pokarmu. Rzadko podnoszą się z dna, wiec płytko prowadzone przynęty odpadają. Często, szczególnie w czasie odwilży ustawiają się na zewnętrznych głębokich zakrętach rzeki, gdzie woda wymywa z gruntu dżdżownice i inne robactwo. Na prostych odcinkach godne uwagi są „wchodzące” w koryto drzewa, z wymytymi korzeniami.

 

 

 

Często między takimi drzewami tworzą się małe spokojne zatoczki. Obławiam zarówno podmyte korzenie jak i zatoczki miedzy drzewami.

 

 

Pstrągi zajmują także miejsca w wymytych za głazami lub zwalonymi drzewami dołach, pod warunkiem że nurt nie jest tam zbyt silny. Często w nurcie sterczy pozostałość po jakimś drzewie czy inna przeszkoda.

 

 

 

II. TAKTYKA.

 

O tej porze roku, w północnej Polsce stany wód w rzekach zazwyczaj są dość wysokie i brodzenie jest zazwyczaj niemożliwe. Ponadto nie chcę deptać tarlisk lipieni albo rozdeptywać larw, którymi mogłyby żywić się pstrągi i lipienie. Kolejną kwestią przeciw jest temperatura wody, nawet jak ktoś ma neopreny, zmarznie jak tylko trochę wody wleje mu się do środka. Wniosek prosty – poruszam się brzegiem. Jeśli to jest możliwe to idę z prądem w dół rzeki. Woda nie jest zbyt czysta, pstrągi głęboko przy dnie, więc raczej mnie nie widzą. Prędzej mnie „usłyszą” niż zobaczą, więc staram się patrzeć pod nogi. Omijam leżące pod nogami suche gałązki, staram się nie chodzić po lodzie by trzask pękających tafli nie płoszył ryb. 

 

Raczej rzadko prowadzę przynęty z prądem. Do przynęty prowadzonej z prądem czyli szybko, wychudzony pstrąg nie wystartuje. Czasem się to zdarza ale tak rzadko ze nie liczę na to. Osobiście widziałem jeden taki przypadek.
Wahadłówki i przynęty gumowe rzucam lekko pod prąd i pozwalam im utonąć do dna. Następnie łagodnie podrywam je i prowadzę na naprężonej żyłce kierując w kierunku domniemanego stanowiska pstrąga. Jak przynęta osiągnie cel zatrzymuję ją w miejscu i daję jej popracować w miejscu gdzie się spodziewam brania. Gdy to nie następuje, powoli zaczynam zwijać linkę, robiąc przystanki, jeśli tylko miejsce pozwala na takie prowadzenie. Woblery zarzucam w poprzek nurtu, szybkim ruchem korbki zatapiam je i prowadzę na napiętej żyłce. Dalej podobnie jak z wahadłówkami i gumami. Przypomina to łowienie zimowych keltów na trociowych rzekach. Gdy wobler zejdzie za głęboko i „łapie” dno szczytówką podnoszę go wyżej, by nie rył dna i nie podnosił mułu. 

 

III. PRZYNĘTY.

 

Jako przynęt w okresie zimy używam woblerów, wahadłówek i przynęt gumowych.

 

Woblery.

 

W związku z tym że pstrągi są teraz głęboko używam coblerów typu DR i SDR czyli głęboko schodzących.

 

 

 

Wyjątkiem są płytkie rzeki. Wobler należy dobrać do głębokości tak by nie rył sterem dna – nikt nie lubi jak mu ktoś piaskiem po oczach sypie.

 

 

 

Ponadto każda rzeka usłana jest mniejszymi lub większymi zaczepami. Wystarczy zahaczyć jednego liścia i wobler już nie pracuje. Na większych rzekach używam woblerów do 7 cm a na mniejszych, kameralnych rzeczkach do 5 cm. Używam zarówno woblerów agresywnie pracujących jak i tych „lusterkujących” . Te pierwsze w kolorach pstrąga i „trociowych” czyli jaskrawych na wypadek mętnej wody. Woblery o drobniejszej akcji mają kolor pstrąga lub ryb stanowiących jego pokarm, np. małego pstrąga, strzebli, głowacza lub uklei. Praktycznie większość moich woblerów jest w kolorach pstrągowego pokarmu.

 

 

 

b. Wahadłówki.

 

Błystki wahadłowe używam w miejscach, które trudniej obłowić woblerem. Taka błystka po zarzuceniu szybko schodzi w okolice dna. Są miejsca, gdzie nurt mocno zwalnia i nie sprowadzimy woblera na żądaną głębokość, wtedy stosuję wahadłówki.

 

 

Swoją dość silną falą akustyczną potrafią pobudzić do żerowania „ospałego” o tej porze roku pstrąga. Stosuję błystki niezbyt jaskrawe, dwukolorowe. Zazwyczaj mosiądz - cyna i miedź - cyna. Wszystkie są najpierw „postarzane” by nie świeciły jak buty żołnierza z Kompani Reprezentacyjnej WW .

 

 

 

c. Przynęty gumowe.

 

Najczęściej je stosuję po odwilży, gdy wysoka woda wymywa z podmytych brzegów różne pstrągowe „skarby”. Ubogość zimowego pokarmu powoduje że pstrągi chętnie atakują przynęty przypominające dżdżownice czy budzące się żaby.

 

 

 

Prócz tego nieduży ripper w postaci 4-5 cm kopytka jest również chętnie atakowany. Niestety w przypadku tych przynęt branie nie zawsze kończy się udanym zacięciem a próby dozbrajania kotwiczką kończą się zerwaniem przynęty na zaczepach. Trzeba eksperymentować i wybrać mniejsze zło. Kiedyś przy nogach, spod wymytych korzeni drzewa wyszedł mi do kopyta wymiarowy pstrąg. Widziałem jego atak i wydawało mi się że zaciąłem w tempo. Tylko że on chwycił za ogon przynęty, która o zacięciu na moment zwiększyła swoją długość ponad dwukrotnie. Pstrąg wypluł ogon przynęty i już nie poprawił. 

 

IV. SPRZĘT.

 

Do połowów zimowych używam wędziska Schimano Technium 2,70 , 7-28 gr z kołowrotkiem Shimano Nexave 3000 lub Shimano Catana 4000. Takim sprzętem spokojnie zatnie się i wyholuje każdą rybę, która połakomi się na którąś z wyżej wymienionych przynęt. Trochę gorzej zarzuca się małymi woblerami ale jakoś sobie z tym radzę. Na małych rzeczkach zmieniam wędkę na delikatniejszą np. 3-15 gr. Zimą nie stosuję krótszych wędzisk, ponieważ nie brodzę. Wędziskiem 2,70 lub dłuższym łatwiej prowadzić przynętę z dala od brzegu , gdzie pozostało mnóstwo wyschniętych chwastów, przy wysokich stanach wody podmytych i utrudniających dostęp do rzeki. 

 

Co na kołowrotku? Odwieczny dylemat: żyłka czy plecionka?

 

Moim zdaniem o tej porze roku decyduje o tym temperatura powietrza. Jak mróz to żyłka. Przy ujemnych temperaturach nie zastosujemy plecionki bo będzie marznąć. Woda w czasie mrozów zazwyczaj jest niższego stanu jak przy odwilży, lepiej widać wodne przeszkody, wiec mniej złapiemy zaczepów. W czasie dodatnich temperatur stosuję cienką plecionkę. Brania są delikatne i nie zawsze na zestawie z żyłką prawidłowo odbierzemy delikatne trącenia przynęty. Do tego obławiając głębokie miejscówki, plecionką łatwiej uwolnić przynętę z zaczepów, zarówno przy tzw. „odstrzeliwaniu” przynęty jak i przy siłowym rozginaniu kotwiczek. 

 

V. ZAKOŃCZENIE.

 

Brak zdjęć złowionych pstrągów nie jest niedopatrzeniem. Po prostu zmęczone po zimie „chudzinki” należy jak najszybciej bezpiecznie uwolnić i nie ma czasu na szukanie w torbie aparatu, ustawianie pstrąga do obiektywu albo noszenie go w lepsze oświetlenie czy plener.
 

            Jacek Barczak „okonhel”
 

Tematy do dyskusji: ZIMOWE PSTRĄGI

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wyszukiwanie

Kontakty

Jurek Borus

           

nazwa która pojawi się w chmurce po najechaniu myszką
www.wedkarstwotv.pl
tekst alternatywny


       

nazwa która pojawi się w chmurce po najechaniu myszką
nazwa która pojawi się w chmurce po najechaniu myszką
nazwa która pojawi się w chmurce po najechaniu myszką